środa, 27 lipca 2016

Waga wadze nierówna

Dziś mogłabym kogoś zabić. Nie dlatego, że tego pragnę, a dlatego, że nie ogarniam swoich comiesięcznych szaleństw hormonów.
Ciągle uważam, że podział  'rzeczy niechcianych' miedzy płcią damską, a męska jest niesprawiedliwy! Kładąc na wadze te rzeczy, myślę, że nasza szalka poszybuje na sam dól w trybie natychmiastowym.
My- co miesiąc, bardziej lub mniej regularnie, okres. Często z cholernym PMS nie dającym normalnie funkcjonować. Często z bólami nie do zniesienia, które u mnie osobiście przebiegają w sposób jakby ktoś z uporem maniaka 24h/dobe wyrywał mi macice.
Często z omdleniami, nudnościami, i oczywiście wisienka na torcie- z takim koktajlem hormonów, że śmiało porównałabym go do koktajlu mołotowa. Choć ten hormonalny zdaje się być bardziej wybuchowy. Te z nas, bardziej szczęśliwe, czy też szczęściary, omija ta cala otoczka. Podobno istnieją. Ale gdzie...kiedy...i czy ktoś widział...?
Urodzisz dziecko to przejdzie.. mówili. Taaaaaa. Taka sama brednia jak to , ze ciąża to cudowny okres... Właśnie - ciąża. Zamieniamy swoje ciało na przechowalnie, mieszkanie, pożywienie...rosnąc przy tym do słoniowych rozmiarów, żegnając się czule z pięknymi jędrnymi piersiami, a po porodzie z pochwą, która póżniej najzwyczajniej w świecie staje się cipą. A o cudownym samopoczuciu i innych efektach ubocznych ciążowania wygooglujcie sami.
No i oczywiście poród. Mistyczne, duchowe uniesienie. Cud narodzin okupiony łzami szczęścia i spełnienie... a gówno prawda. Tyle w temacie. I dziś się nie będę o tym rozpisywać, może kiedyś zaszczycę poród osobnym postem. Może...
A na dokładkę, my kobiety musimy się jeszcze golić. Nogi ręce pachy bikini...co tam kto jeszcze lubi...i te mniej szczęściary- buzia (całe szczęście u mnie tylko od szyi w dół. Szczęście, a to się mnie w tak mroczny dzień humor jeszcze trzyma, że uwiązanie do depilatora szczęściem nazywam.) A oni?
Oni - golenie codzienne, choć dziś, w dobie popularności na stylówke a la drwal, i to, nie jest już obowiązkiem. I...? I tyle.
Podciągnęłabym tu jeszcze zachwyt nad penisem, który zdaje się tylko oni rozumieją, w ślepym przeświadczeniu, ze my kobiety, szczerze się interesujemy tą częścią ciała, i o zgrozo...niejednokrotnie zazdrościmy im go. Ale oni pewnie nie uznaliby tego zachwytu penisowego jako coś co przeszkadza...raczej to nasza perspektywa, więc się nie kwalifikuje.
Sumując- my kobiety jesteśmy w dupie! Czarnej dupie. Szalka leży na dole i kwiczy.
I tak ja właśnie dziś, ze swojej czarnej dupy, celuje z hormonalnego karabinu do kogokolwiek. A, że kogokolwiek brak w zasięgu wzroku, celuję w siebie... chcąc nie chcąc. I to dopiero frustruje i wkurza! Ale co zrobić. Albo możemy się pogodzić z tym stanem i nauczyć się z nim żyć, i radzić na swój sposób. Albo nas wywiozą w kaftanach bezpieczeństwa lub w więziennych kombinezonach.
Osobiście preferuje kombinezon, zdaje się być bardziej na topie niż zbyt mocno przydługie rękawy. A ja, przecież staram się być taka fashion...

5 komentarzy:

  1. Nie pozostaje nic innego jak się pogodzić. Fajnie by było gdyby tak faceci chociaż raz mieli PMS. Moze by wtedy nas zrozumieli.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopcy jak maja już kaszel to umierają a co dopiero jak by mieli rodzić dzieci :)
    Pozdrawiam :)
    http://ruudegirls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. masakra PMS - bol glowy, ciala, brzuch wielki - masakra :/
    kasiaekiert.pl

    OdpowiedzUsuń